poniedziałek, 31 lipca 2017

PODSUMOWANIE LIPCA

Witam.

Pierwszy miesiąc w blogowym świecie już za mną. I chciałoby się powiedzieć, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Powiem więcej, ciesze się, że zdecydowałam się na założenie bloga i choć z liczbą wizyt bywa narazie skromniutko, to mam nadzieję, że z każdym miesiącem będzie coraz lepiej. Książek czytam tyle samo co przed założeniem bloga, różnica tkwi w uporządkowaniu tytułów, no i przede wszystkim w przelaniu, chciałam rzec na papier, a raczej na stronę worda, myśli jaki towarzyszyły mi podczas każdej lektury.

Wraz z kończącym się miesiącem postanowiłam zrobić moje pierwsze podsumowanie.

Lista książek przeczytanych w lipcu:


1. Lęk - Hubert Hender
recenzja










2. Zombie - Wojciech Chmielarz





3. Dom dla lalek - Lisa Gardner
recenzja

4. Kamień - Małgorzata i Michał Kuźmińscy
5. Nina - Nina Majewska-Brown
recenzja




6. Trzecia - Magda Stachula

7. Najmroczniejszy sekret - Alex Marwood
recenzja












najlepsza książka - Zombie Wojciech Chmielarz

największe rozczarowanie - Trzecia Magda Stachula 

Kolejny stos czeka na swoją kolej. Obecnie czytam Plac zabaw Larsa Keplera. A w kolejce czeka m.in. Belfer, Zniknięcie, Wybór a także najnowszy tom przygód policjantów z Lipowa czyli Czarne narcyzy. Lista coraz mocniej się wydłuża, a tu zaraz zacznie się kolejny miesiąc w którym już ostrze sobie zęby na kilka nowych, mam nadzieję ciekawych pozycji, ale o tym wkrótce. 
A tymczasem uciekam do czytania. 

Pozdrawiam.

NAJMROCZNIEJESZY SEKRET - ALEX MARWOOD


Najmroczniejszy sekret jest trzecią książką Alex Marwood. Dwa poprzednie tytuły tej autorki były dla mnie nierówne. Debiut - Dziewczyny, które zabiły Chloe spodobał mi się, i to nawet bardzo, natomiast druga książka - Zabójca z sąsiedztwa była chaotyczna i czytało mi się ją bardzo ciężko.

Dzisiaj na tapetę biorę kolejny tytuł Alex Marwood i pytanie jak będzie tym razem? A jak było - odpowiedz niedługo poznacie, najpierw opowiem kilka słów o fabule.

Sean Jackson hucznie obchodzi pięćdziesiąte urodziny. Impreza kończy się jednak katastrofą i wielkim skandalem, gdy jedna z jego córek - trzyletnia Coco, w tajemniczych okolicznościach znika w środku nocy.

Dwanaście lat później na jego pogrzeb razem wybierają się dwie córki: dorosła  Mila oraz nastoletnia Rubby - bliźniaczka zaginionej Coco. Gdy docierają do domu ojca, gdzie teraz mieszka jego kolejna żona, dziewczyny orientują się, że na pogrzeb przyjechali wszyscy znajomymi ojca, którzy byli obecni na tym tragicznym przyjęciu sprzed lat, kiedy to zaginęła Coco.

Na jaw powoli wychodzą kolejne tajemnice. Zagłębiamy się w dziwnych relacjach ludzkich, w których tylko pieniądz jest wyznacznikiem sukcesu. A ludzie dla poklasku i aprobaty innych są gotowi zrobić wiele.

Początek książki czytało mi się dosyć ciężko, w gąszczu postaci miałam problemy z zapamiętaniem kto jest kim. Dobrze, że się nie zniechęciłam, gdyż potem było już zdecydowanie lepiej i książka mnie niesamowicie wciągnęła. Pomimo, że nie ma tutaj spektakularnych zwrotów akcji, a poza zaginięciem Coco, nie było innych tragicznych zdarzeń, książka przyciąga jak magnes.

Kluczem jest według mnie znakomicie sportretowanie postaci, to są ludzie z krwi i kości, a ich relacje są tak bardzo zaburzone, że mocno nakręcają cała akcję.

Czytałam i byłam pod wrażeniem jak Alex Marwood doskonale to wszystko opisała. Kolejne małżeństwa Seana Jacksona i jego coraz to młodsze żony. Kolejne dzieci i próba Doskonałe spostrzeżenia byłej żony w obliczu tego, jak kiedyś to dla niej porzucił żonę. A przy tym wszystkim próba odkrycia prawdy co się stało z Coco? 

A samo zakończenie - przewrotne by chciało się powiedzieć i takie, którego sama bym nie wymyśliła. 

Zachęcam gorąco do przeczytania tej książki. Nie będziecie rozczarowani.

ocena małgośki - 5 bardzo dobra lektura



niedziela, 30 lipca 2017

TRZECIA - MAGDA STACHULA

Magda Stachula - absolwenta judaistyki, gorące nazwisko 2016 roku za sprawą debiutu Idealna. Obecnie określana mianem mistrzyni thrillera psychologicznego.

Nie mogłam doczekać się lektury Trzeciej. Idealną czytałam z zaciekawieniem, może nie powaliła mnie na kolna, ale wciągnęła na tyle, że z niecierpliwością oczekiwałam na najnowszy tytuł Magdy Stachuli. Gdy tylko książka wpadła w moje ręce, zabrałam się do lektury, którą skończyłam wczoraj. Zatem na gorąco podzielę się z wami moją oceną.


Akcja Trzeciej toczy się trójtorowo - pisana jest z perspektywy trzech postaci. Główną bohaterką jest Eliza - młoda psycholog, którą prowadzi własną praktykę terapeutyczną. Poznajemy ją krótko po rozstaniu z poprzednim partnerem. Kolejną postacią jest Lilianna - dyrektor dobrze prosperującej firmy, rozwódka, która podobnie jak Eliza rozstała się z partnerem, a raczej to partner ją zostawił.
Trzecim bohaterem jest Borys - muzyk, Rosjanin, do szóstego roku życia wychowywany w Polsce,postać niezwykle tajemnicza i jak można się domyślić łącząca losy dwóch wymienionych kobiet.


Eliza pewnego dnia nabiera podejrzeń, że ktoś ją śledzi. Z każdym kolejnym dniem wpada w coraz większą paranoję i zachowuje się coraz bardziej dziwacznie. Pewnego dnia poznaje Borysa, z którym szybko nawiązuje romans i równie szybko postanawia zamieszkać. Nowy związek sprawił, że Eliza zapomina o swoich podejrzeniach. Jednak jej spokój nie trwa długo, a gdy w dniu swoich urodzin dostaje bukiet tulipanów, a w skrzynce na listy znajduje tajemnicza kartkę, ponownie nabiera podejrzeń, że ktoś ją obserwuje. Postanawia powiedzieć o swoich obawach Borysowi, który pozornie ją uspokaja, a sam nabiera podejrzeń, że to nie jego dziewczyna bała obiektem obserwacji, tylko on sam. A jako że Borys ma za sobą działalność w światku przestępczy Rosji, dlatego mocno się obawia, że ktoś wpadł na jego ślad. Eliza nic nie wie o prawdziwej twarzy swojego chłopaka, i choć jej przyjaciółka nie jeden raz zaleca jej ostrożność, ana sama stara się bagatelizować jej podejrzenia.

Chociaż związek Elizy z Borysem na pozór wydaje się idealny, to my czytelnicy, wiemy, że taki nie jest gdyż Eliza jest tylko tą t r z e c i ą. Wyjaśnienia nie spodziewajcie się od razu, gdyż dopiero pod koniec dowiecie się o co tak naprawdę chodziło.
Nie zachęcam do przeczytania tej książki, dla mnie lektura Trzeciej była męczarnią, tak że kilka razy miałam ochotę ją odłożyć i więcej po nią nie sięgać. Rozterki głównej bohaterki denerwowały mnie niemiłosiernie i miałam jej po prostu dosyć. Ale nie tylko ta postać mi się nie podobała, podobnie było z dwójką pozostałych bohaterów, którzy byli dla mnie nieprzekonywujący, a ich losy, zarówno jak cała akcja książki, mocno naciągnięta.
 

Nie mogłam się nadziwić, że książka ta wyszła spod pióra autorki Idealnej. Książka tak słaba, że czytanie kolejnych stron było dla mnie męczące.

ocena małgośki - 2, lekturę zdecydowanie można sobie odpuścić. 

środa, 26 lipca 2017

NINA - NINA MAJEWSKA BROWN


Wśród stosu kryminałów trafiła mi się w końcu powieść obyczajowa, zdawałoby się całkiem niepozorna, ale na dwa wieczory zapewniła mi porządną rozrywkę. Nina jest czwartą częścią cyklu - Nina Brown opowiadającego losy kobiety dojrzałej. Podobnie, jak poprzednie części, tak i tą, jak zaczniecie czytać to przepadniecie. Niepozorna historia o życiu codziennym kury domowej i bizneswomen w jednym, mocno zaciekawia i sprawia, że do czasu przeczytania ostatniej strony, trudno tą książkę odłożyć na później.


Po perturbacjach życiowych, Nina osiąga w końcu w miarę względną stabilizację. Dzieci rosną, interes jakoś idzie, a partner początkowo zdaje się być chodzącym ideałem, Nina w końcu jest szczęśliwa. I choć czasami ciśnienie podniesie jej teściowa, to jednak w ogólnym rozrachunku los naszej bohaterce zaczął sprzyjać. Poznaje rodziców partnera, którzy początkowo wydają się być miłymi ludźmi, i choć czasami stawiają niewygodne pytania o zalegalizowanie związku, to jednak da się z nimi wytrzymać. Jednak z biegiem czasu dom Niny zaczynają traktować jak swój własny, a próby stawiania granic przez naszą bohaterkę na niewiele się zdają. Relacje z przyszywanymi teściami to nie wszystko, gdyż nasza bohaterka musi stawiać czoła także nielubianej teściowej. Historia pani Oli i jej dialogi są jednym z mocnym punktów cyklu, a tym razem teściowa, chcąc odzyskać męża, który odszedł do innej, wpada na pewien pomysł. Jaki? Tego zdradzić nie mogę, powiem wam tylko, że Nina będzie z nią miała co dobrego. 


Głowna bohaterka cały czas próbuje układać swoje życie, choć obecnie z nowym wybrankiem, wydaje się to łatwiejsze, niż w pojedynkę. I nawet bezrobocie partnera jej nie martwi, gdyż uparcie wierzy, że wszystko się ułoży. Z biegiem czasu, jak to w życiu często bywa, druga połówka okazuje się nie być taka idealna, jak to się początkowo wydawało. Ninę zaczynają denerwować z pozoru drobne rzeczy, zaczyna także dostrzegać, że ma z partnerem rozbieżne oczekiwania życiowe i gdy ona na pierwszym miejscu stawia dzieci, dla niego liczą się pasje i przyjemności. Zgrzyty w związku pojawiają się coraz częściej, dobrze, że choć jest oddana przyjaciółka, na ramieniu której można się wypłakać i powiedzieć co ją boli.


Kolejne rozdziały pokazują nam, że homeostaza nie jest Ninie pisana, gdyż partner okazuje się draniem a przyjaciółka zawodzi na całej linii. Pozostaje tylko mieć nadzieje, że Nina  przyzwyczajona do niejednych perturbacji życiowych i z tej próby wyjdzie cała.


Polecam wam zarówno lekturę tej książki, a jeżeli nie znacie poprzednich części, całego cyklu. 
Nina to dobrze napisana obyczajówka, nie lukrowana, tylko taka prawdziwie życiowa i do tego główna bohaterka - to kobieta z krwi i kości, która nie podaje się przeciwnościom losu, choć życie jej nie oszczędza. Książka mocno wciąga, a prosty język, a niekiedy nawet zabawne dialogi sprawiają, że czyta się ją bardzo szybko.

A do autorki mam prośbę o szybkie pisanie kolejnych części, gdyż z niecierpliwością czekam na dalsze losy Niny.


ocena małgośki - 6 polecam, dobra zabawa gwarantowana.

niedziela, 23 lipca 2017

KAMIEŃ - MAŁGORZATA I MICHAŁ KUŹMIŃSCY



Spodziewałam się, że Kamień będzie dobrą lekturą, ale, że aż dobrą, tego nie przypuszczałam. Poprzednie dwa tytuły cyklu o Annie Serafin i Sebastianine Strzygoniu bardzo przypadły mi do gustu. Śleboda, co prawda nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia, choć czytało się ją zupełnie nieźle, za to Pionka, przeczytałam z zapartym tchem.


Przejdźmy zatem do Kamienia. Tak oto mamy kolejne spotkanie z dwójką dobrze nam znanych bohaterów: Anką Serafin - antropolożką oraz dziennikarzem - Bastianem Strzygoniem. Co słychać u naszej dwójki? Anka nadal pracuje na uczelni, a prywatnie spotyka się z dużo młodszym od siebie Gertem, którego pamiętamy z Pionka. Z kolei Sebastian - pracuje w poczytnym tygodniku Horyzont, a jego zyciu osobistym nie załszy specjalne zmiany. I tak jak w każdej części cyklu, tak i tu mamy  problem, wokół którego osadzona jest cała akcja, a ponieważ jest ważny problem społeczny, stąd kryminały Kuźmińskich  nazywane są etno kryminałami. Tym razem autorzy zafundowali nam temat mocno aktualny i równie mocno dyskutowany przez wszystkie środowiska i klasy społeczne, pojawiający się zarówno w mediach, jak i w rozmowach codziennych wśród znajomych i sąsiadów. Tym tematem są uchodźcy.


Ale po kolei: przenosimy się na Sądecczyznę, a dokładnie do romskiej osady Kamięń, gdzie znaleziono ciało małego chłopca. Chłopiec okazuje się być białym, więc śledczy mają zagadkę - co białe dziecko robiło na terenie zamieszkałym przez Romów. Przybyła na miejsce policja próbuje rozwikłać zagadkę, ale nie pomaga jej fakt, że do ludności romskiej nastawiona jest bardzo wrogo, podobnie zresztą, jak i lokalni mieszkańcy. Śledczy w trakcie przeszukania w Kamieniu odkrywają małą dziewczynkę, która zupełnie nie przypomina romskiego dziecka. A odpowiedzi skąd to dziecko znalazło się w tym miejscu, od Romów na pewno nie usłyszą.  Pytania się mnożą a policja, która zupełnie sobie nie radzi, wpada na pomysł, aby poprosić do współpracy Ankę Serafin, która jako doktor antropologii będzie miała za zadanie nawiązać kontakt z Romami. Lokalni śledczy są do Anki wrogo nastawieni i kiedy jej pierwsza wizyta w Kamieniu kończy się porażką, mają z czego się śmiać. Jednak nasza bohaterka postanawia nie zrażać się pierwszym niepowodzeniem i małymi krokami zaskarbia sobie zaufanie Romów. Podczas kolejnych wizyt w romskiej osadzie poznaje ich lokalne problemy i widzi z jak wielką wrogością, a nawet i nienawiścią spotykają się ze strony Polaków.


Policja która prowadzi śledztwo w kierunku zabójstwa dziecka, cały czas drepcze w miejscu, nie jest nawet w stanie ustalić tożsamości chłopca. Zaczyna więc od sprawdzenia zaginięć małych dzieci, które zgłaszane były w ostatnich miesiącach, a nawet latach. Przeszukuje zgłoszenia lokalne, a gdy to nie przynosi efektów, zastanawia się nad rozszerzeniem obszaru poszukiwawczego. Z kolei Anka prosi o pomoc Sebastiana i w ten sposób mamy naszą kochaną dwójkę, która zjednoczywszy siły, próbuje równolegle z policją znaleźć odpowiedz na pytanie: skąd biały chłopiec wziął się na terenie Kamienia, a także skąd w Kamieniu znalazła się mała dziewczyna, która romskim dzieckiem nie jest. Rozwiązanie zagadki sprawniej idzie naszej dwójce, a to dzięki temu, że Anka zaskarbiła sobie przychylność Romów, natomiast policja, której współpraca z Romami nie jest po drodze, winnego upatrzyła sobie w miejscowym księdzu, którego to z kolei Romowie darzą szacunkiem.  


W kolejnych rozdziałach widzimy rosnącą nienawiść między Romami i lokalnymi mieszkańcami, a gdy dochodzi do eskalacji konfliktu, nikt nie jest w stanie zatrzymać fali agresji i nienawiści. Kiedy okazuje się, że ksiądz jest niewinny, policja dalej kręci się wkoło i dopiero kiedy wpada na trop tajemnicy wiatrołomu w Jarmucie i w starej sztolni odnajduje zwłoki małego dziecka, przybliża się do rozwiązania części zagadki. Dlaczego części? Gdyż obok zabójstwa małego chłopca znalezionego na obrzeżach osady romskiej dochodzi problem chorych dzieci, których rodzice pomocy szukali u lokalnej znachorki.

Sebastian z Anką są zawsze kilka kroków przed policją, a gdy udaje im się ustalić tożsamość chłopca i kiedy okazuje się, że dziecko było syryjskim uchodźcą, Anka znajduje się w dużym niebezpieczeństwie. Z pomocą pospieszy jej Gerard, który uratuje ją z dużego niebezpieczeństwa. Od tego momentu akcja toczy się jak błyskawica i wszystkie znaki zapytania znajdują swoje rozwiązanie.   


Kilkakrotnie czytając Kamień sama zastanowiłam się, jak ja bym postąpiła i czy moje nastawienie do Romów nie byłoby nacechowane wrogością i nienawiścią. Tak się dzieje współcześnie, że wrogość okazujemy już nie tylko Romom, ale także uchodźcom z innych krajów, których temat przejawia się w mediach już od dłuższego czasu. Ile razy na dzień pod zawalowanym stwierdzeniem naszych rządzących, że nie mamy środków finansowych, żeby ich przyjąć, tak naprawdę czujemy wobec nich pogardę, niechęć i nienawiść. Jesteśmy tak skupieni na sobie, że pomoc innym, których życie niejednokrotnie stawia w dramatycznych sytuacjach, jest dla nas nie do pomyślenia. A argument finansowy tylko przykrywa naszą wrogość, bo tak naprawdę to ich po prostu tu nie chcemy.  


Ta lektura wywołała u mnie ważną refleksję nad tym,  jakie jest moje nastawienie i jak ja postrzegam tą sytuację? I czy ja także przyłączyłabym się do tłumu skandującego – my tu ich nie chcemy……….Zakończę cytatem z książki „Świat tak się skomplikował, że ludzie przestali go rozumieć. Boimy się tego, czego nie rozumiemy……Wtedy najprostsze co można zrobić to uciec, zabarykadować się w bezpiecznych granicach własnej wioski, gdzie wszystko jest oczywiste. Są swoi, są obcy.”


Pozostaje jeszcze mieć nadzieje, że kiedyś przyjdzie nam opamiętanie i przestaniemy świat klasyfikować według podziału swoi i obcy. Aczkolwiek do tego zapewne wiedzie jeszcze bardzo długa droga......

ocena małgośki – 6, trzeba przeczytać.