poniedziałek, 23 października 2017

OSTATNI INTRUZ - TANA FRENCH

Czekałam na tą książkę już od kilku dobrych miesięcy. Tana French jest dla mnie autorką sprawdzoną, której książki po prostu połykam. Choć napisała ich, jak do tej pory, tylko pięć, każda zapewniła mi bardzo dobrą rozrywkę. I tylko dodam, że Ostatni intruz został wybrany przez Amazona książką 2016 roku. 

W Ostatnim intruzie spotykamy się z  dwójką detektywów z dublińskiego wydziału zabójstw - Anoinette Conawy i Stephenem Moranem. Poznaliśmy ich w Ścianie sekretów - w poprzedniej książce pani French - jeśli jednak ktoś nie zna tamtego tytułu, nie szkodzi, gdyż  jego znajomość nie jest tu konieczna.

Dwójka naszych bohaterów dostaje sprawę zabójstwa młodej dziewczyny, którą znalezioną martwą w salonie własnego domu. Przybyła na miejsce policja uważa, że skoro stół był naszykowany do kolacji we dwoje, to zapewne za zabójstwo odpowiada kochanek. Dla większości sprawa jest prosta i jej rozwiązanie nie powinno przynieść żadnych trudności. Równolegle z nową sprawą od początku książki czytamy o wątpliwościach  detektyw Conway, które to związane są z jej pracą, która, oględnie mówiąc, nie odpowiada jej wyobrażeniom.

Początek książki jest spokojny, w zabójstwie Aislinn Murray nie ma nic makabrycznego. I wszystkie znaki wskazują na to, że jej chłopak musiał maczać w tym palce. Poznajemy sytuację rodzinną Aislinn i początki jej związku. Powoli autorka opisuje pierwsze oficjalne i te mniej oficjalne przesłuchania świadków, które zgrabnie splatają się z opisami atmosfery panującej w wydziale zabójstw oraz dalszymi wątpliwościami dwójki detektywów.

Nie spodziewajcie się podczas lektury Ostatniego intruza gwałtownych zwrotów akcji, morza krwi, czy też skoków ciśnienia. To nie jest tego typu literatura i w tej książce tego nie ma. Akcja toczy tutaj się spokojnie, rzekłabym, że czasami to nawet i monotonnie. Poszczególne etapy śledztwa opisane są bardzo drobiazgowo, podobnie jak i  przesłuchania świadków. Jednak to wszystko, co pewnie u innego autora nie do końca by mi odpowiadało, tutaj mi zupełnie nie przeszkadza. Tana French opisuje to tak plastycznie, że ani razu nie miałam ochoty tej książki odłożyć. Teraz, gdy zastanawiam się, co jest sekretem tej autorki, myślę, że jej pióro, które pomimo spokojnego opisu, tak przyciąga czytelnika, że trudno się oderwać od jej książek. I choć zazwyczaj preferuję literaturę mocniejszą, to jednak w przypadku tej autorki to emocje odgrywają pierwsza rolę. Tana French pozornym spokojem gra na emocjach i tak pisze, że szkoda nawet jednego zdania opuścić.

Zachęcam Was Moi Drodzy do przeczytania Ostatniego intruza, tak i poprzednich książek Tany French. Kończę powiedzeniem, że czasami spokojem można osiągnąć więcej, niż wybuchem petard, co w przypadku tej autorki sprawdza się w stu procentach.

ocena małgośki - 5 w przypadku Tany French inaczej być nie może

niedziela, 15 października 2017

SZADŹ - IGOR BREJDYGANT




W morzu kryminałów rodem ze Skandynawii, łatwo przeoczyć nasze rodzime tytuły. Raz trafiają się lepsze, innym razem trochę mniej, a książki, które mocno wbijają w fotel, można w zasadzie policzyć na palcach jednej ręki. Ale tym razem miałam szczęście i na taki właśnie tytuł trafiłam. Od razu Wam zdradzę, że Szadź moim skromnym zdaniem, jest jednym z najlepszych kryminałów tego roku. Bez mocniej promocji, z jakże skromną, stonowaną okładką, trafia nam się prawdziwy rarytas. 

Nazwisko autora znane było mi tylko z serialu Paradoks, do którego napisał scenariusz.  Pomyślałam, że człowiek, który żyje z pisania, słabej książki, to raczej napisać nie może. I tak się stało, a nawet duże lepiej niż liczyłam, albowiem Szadź okazała się prawdziwą petardą.

Rozpoczynamy lekturę i w każdym z początkowych rozdziałów poznajemy trzy główne postacie, wokół których będzie skupiona cała akcja. Komisarz Agnieszka Polkowska - ostra, bezkompromisowa, z całą masą tajemnic, do których mocno broni dostępu. Ewa Wałkoń - młoda, twardo stąpająca po ziemi dziewczyna, której życie jak dotąd specjalnie nie rozpieszczało. Trzecia postać to - Sławomir Wolski ponad czterdziestoletni mąż i ojciec, wysoko postawiony ze znajomościami wśród największych z największych. Co połączy tych bohaterów, u których trudno doszukać się punktów wspólnych? Odpowiedź przyniesie Wam lektura książka.

Komisarz Polkowska prowadzi śledztwo w sprawie bestialskiego zabójstwa młodej dziewczyny, której zwłoki znaleziono w lesie. Początkowo śledczy są zdania, że to robota jakiegoś miejscowego pijaczka, jednak Polkowska nie uważa, żeby miejscowy alkoholik był zdolny do działania z tak wielką precyzją. Wkrótce okazuje się, że przed kilkoma miesiącami i w innej miejscowości doszło do równie brutalnego zabójstwa młodej dziewczyny, którego śledczym nie udało się rozwikłać. Polkowska uważa, że mają do czynienia z seryjnym mordercą. Policja rusza z zakrojonym śledztwem, jednak czyni to nieudolnie, że nawet na krok nie jest  stanie przybliżyć się do ujęcia mordercy. Wraz z rozwojem wypadków poznajemy tajemnice z życia prywatnego pani Komisarz, która za zasłoną twardej i ostrej policjantki, ma drugie, zgoła odmienne oblicze. Poznajemy także pozostałą  dwójkę bohaterów - a więc Ewę, w której szare i monotonne życie wkrada się tajemniczy Adam Enkratyk, a właściwie Sławomir Wolski. 

Autor książki zdecydował się zdradzić nam tajemnicę kto jest psychopatycznym mordercą młodych dziewczyn już w połowie książki. I chociaż, my czytelnicy już to wiemy, policja nadal jest daleka od rozwiązania zagadki. Choć odkryte zostały poprzednie zabójstwa, Polkowska jest zdania, że to nie koniec i na pewno będą kolejne.  

Krótkie rozdziały, sprawiają, że książkę czytało mi się błyskawicznie, miałam wrażenie, że oglądam film, w którym poszczególne klatki przelatują mi przed oczami. Akcja nie zwalnia, nie ma przestojów i pomimo, że wiem, już od połowy książki kto za tym wszystkim stoi, czytam z zapartym tchem, a serce cały czas pochodzi mi do gardła. Nie ma w tej książęce, ani jednej zbędnej sceny, ani jednego niepotrzebnego  zdania, wszytko tworzy jedną całość, w której ostania zagadka została rozwiązana w ostatniej scenie.

Powiem Wam, że już dawno nie czytałam tak doskonałego kryminału. Takiego, który sprawił, że na sto procent oderwałam się od rzeczywistości i razem z komisarz Polkowską szukałam seryjnego mordercy. Książka wciąga bez reszty. Nie przeoczcie Szadzi, gdyż bardzo rzadko trafia się na tak świetną książkę. 


ocena małgośki - 6 świetny kryminał






piątek, 13 października 2017

GRZECH - MAX CZORNYJ

Kolejna nowość z Mrocznej Strony Wydawnictwa Filia. Wiązałam z tym tytułem duże nadzieje, po takich zapowiedziach - to inaczej się po prostu nie dało. Przeczytanie Grzechu zajęło mi dwa dni, choć od razu, z ręką na sercu się przyznaje, że dwa razy chciałam odłożyć lekturę. Powiecie - o zgrozo! Dobrze, że się opamiętałam i teraz mogę Wam trochę opowiedzieć o moich odczuciach po zakończonej lekturze. 

Grzech jest debiutem, to od razu trzeba podkreślić. Wiem ja, wiecie i Wy, że z debiutami to bardzo rożnie sprawa się układa, są dobre, ale są i takie po lekturze, których nie sięgniemy po kolejne tytuły autora. W tym konkretnym przypadku miał być mocny kryminał i taki faktycznie się okazał. Chociaż, nie w każdej scenie kipi od krwi i okrucieństwa, to ostrzegam - będzie mocno i brutalnie, a miejscami to nawet bardzo mocno. Nie mogę wspomnieć o okładce - dla mnie rewelacja, tyle treści w tak skromnym zdjęciu. 

Scena początkowa - i Moi Drodzy od razu robi się gorąco, choć jak to bywa na początku trudno się połapać co i jak, ale widzimy, że mamy tutaj do czynienia z torturowaniem kobiety, która wszelkimi siłami stara się uwolnić oprawcy. To nam pokazuje, że potem może być jeszcze mocniej - i tak  będzie. Akcja dzieje się w Lublinie - gdzie znikają młode kobiety. Prokuratura początkowo, za wszelką scenę, chce to utrzymać w tajemnicy przed mediami, liczy, że sprawę uda się sprawę rozwiązać po cichu. Ale to niestety nie jest możliwe, gdyż kobiety nie odnajdują się, a gdy po jakimś czasie pojawiają się pierwsze zwłoki, a potem i kolejne - media huczą od  plotek i domysłów, a w mieście stopniowo  narasta panika. Śledztwo prowadzi komisarz Eryk Deryło - do którego poczułam spora sympatię. Choć potrafi huknąć i czasami zachowuje obcesowo, to jednak w ogólnym rozrachunku widać, że to porządny człowiek. Jego podwładni, choć czasami nieporadni, to tak samo jak on chcą sprawę rozwiązać. 

Początkowo policja gubi się w domysłach, a każdy ich ruch, nie tylko nie przybliża ich do rozwiązania zagadki, to jeszcze dodatkowo mocno wszystko komplikuje. Tak jak śledczy cały czas poruszają się po omacku, tak i ja byłam w ślepej uliczce i szczerze zastanawiałam się o co chodzi sprawcy. Po jakimś czasie do sprawy włącza się profiler -  wzorem amerykańskich kryminałów, choć co prawda, u nas to już nie taka nowość, ale sceny, kiedy to ma przybliżyć policję do rozwiązania zagdki - czyta się ciekawie. 

Na koniec nie mogę nie wspomnieć, że czytając książkę momentami miałam ciarki na plecach, i całe szczęście, że nie byłam sama w domu - już dawno przy lekturze książki nie miałam takiego stracha. 

Polecam Wam lekturę Grzechu. I choć nie jest to ksiązka doskonała, do kilku spraw możnaby się przyczepić, to jednak w ogólnej ocenie nie odejmuje to dużej przyjemności czytania. Książka wciąga i naprawdę mocno ciekawi rozwiązanie sprawy. Pamiętajmy, że to jest debiut, a jeżeli tak się zaczyna, to co będzie później? Panie Czornyj proszę pisac kolejne książki - ma Pan to tego pióro. 

ocena małgośki - 4 warto przeczytać

piątek, 6 października 2017

BAŁAGAN, JAKI ZOSTAWISZ - CARLOS MONTERO

Od razu mówię, że zaskoczyła mnie ta książka i powiedzenie, że nie spodziewałam się tak dobrej lektury, może zostać odebrane jako lekko oklepane, ale w tym przypadku to całkowita prawda. Co mnie zachęciło do jej zakupu? Nie była to okładka, która nawiasem mówiąc, zupełnie nie przypadła mi do gustu,  ale fakt, że książka w 2016 roku dostała nagrodę Premio Primavera. Pomyślałam sobie, że Bałagan, jaki zostawisz to będzie pierwszy hiszpański thriller psychologiczny z jakim przyjdzie mi się zmierzyć i choć dobrych thrillerów to ja raczej bym upatrywała w Skandynawii, to i temu postanowiłam dać szansę.

Choć zaczęłam z lekkim sceptycyzmem tą lekturę, bo skąd ja spamiętam hiszpańskie nazwiska, bo nie znam autora, to wszystkie te wątpliwości natychmiast opuściły mnie z chwilą jej rozpoczęcia. Już sam początek zaczyna się ciekawie. Sesja zdjęciowa młodej pary i zwłoki kobiety płynące po miejscowe rzece. To nie mogło nie wzbudzić mojego zainteresowania, a to dopiero wstęp. Potem poznajemy główną bohaterkę Raquel i jej męża Germana. Ta dwójka od razu wzbudziła moją sympatię. Raquel to trzydziestoletnia nauczycielka, bez stałego zatrudnienia, której udaje się dostać półroczne zastępstwo w szkole średniej w rodzinnym mieście swojego męża. Z kolei German jest bezrobotnym pisarzem, który pozostaje na utrzymaniu żony. Małżonkowie nie maja dzieci i choć zdarzają się miedzy nimi kłótnie, to tworzą udany związek. 

Raquel nie za bardzo podoba się pomysł przeprowadzki do miasteczka Novariz, ale jako, że stałej pracy nie ma, a z czegoś żyć trzeba, to i wybrzydzać za bardzo nie może. Fakt przeprowadzki za to mocno przypadł do gustu Germanowi, który stara się podnieść swoją żonę na duchu. Pierwszego dnia pracy Raquel przyjdzie się zmierzyć nie tylko z mało sympatycznymi, a raczej trzeba powiedzieć, wrogo do niej nastawionymi uczniami, nie tylko z informacją, że poprzednia nauczycielka, na miejsce której została przyjęta do tej pracy, popełniła samobójstwo,  a nade wszystko z anonimowym liścikiem, napisanym przez jednego z podopiecznych - z rysunkiem szubienicy i pytaniem "A tobie ile czasu zostało do śmierci?"

Powiedzieć, że nie zrobiło to na naszej bohaterce wrażenia, to jakby nie powiedzieć nic. Choć nie jest to jej pierwsza praca, do tej pory nie spotkała się jeszcze z tak jawną wrogością i nienawiścią ze strony uczniów. Raquel stara się znaleźć nadawcę tego listu, ale fakt, że dopiero co zaczęła parce i nie zna wychowanków sprawia, ze nie jest to łatwe zadanie. 
W międzyczasie poznajemy rodzinę ze strony męża naszej bohaterki. Jego matkę i rodzeństwo a także problemy rodzinne, które, tak jak najczęściej się to zdarza, dotyczą pieniędzy. Ale wróćmy do szkoły i postacie z nią powiązanych. Troje uczniów wydaje się być głównymi podejrzanymi, co do autorstwa listu, a dodatkowo były mąż Virucy - nauczycielki, która odebrała sobie życie, prosi Raquel o pomoc w ustaleniu kto tak naprawdę stoi za śmiercią jego żony. Gdyż on jako jedyny nie wierzy w wersję o rzekomym samobójstwie. Początkowo Raquel nie wie komu wierzyć, i co myśleć o całej tej sprawie. A jednak, gdy otrzymuje od anonimowego nadawcy swoje e-maile wysłane przed kilkoma laty do kochanka, a następnie swoje intymne zdjęcia, to jej zaangażowane w sprawę śmierci Virucy staje się dla niej sprawą kluczową. 

Każdy rozdziała książki to kolejna zagadka i kolejne wątpliwości, które pojawiają się w mojej głowie i pytanie - kto za tym wszystkim stoi? Kto maczał palce w śmierci Virucy?  Kto szantażuje Raquel? I choć mam małe wątpliwości, że winnym jest jeden z jej uczniów, to jednak wszystko przemawia na jego niekorzyść. A tymczasem sytuacja z każdą chwilą robi się napięta do granic możliwości.

Moi Drodzy nie przypuszczałam, że tak mocno wciągnie mnie ta lektura. Jest to ksiązka, która porusza wile współczesnych tematów i każe nam się zastanowić, czy obecny cyber- świat  to tylko samo dobro? Pokazuje nam, że za cenę popularności ludzie pozbywają się wszelkich granic i zahamowań. 

A koniec i  rozwiązanie zagadki mnie bardzo zaskoczył. Ale jednocześnie, pokazał, że nic nie dzieje się bez przyczyny i przypomniał starą prawdę, że  przemoc rodzi przemoc. Nie zdradzę Wam nic więcej, gdyż odebrałabym tym samym przyjemność płynącą z lektury tego thrillera, do którego gorąco Was namawiam. To ciekawa książka, którą warto przeczytać, aha i w niczym nie ustępuje Skandynawom. 

ocena małgośki - 5 bardzo dobra książka