niedziela, 15 lipca 2018

KŁAMSTWO DOSKONAŁE - LISA SCOTTOLINE

Zaintrygowało mnie hasło na okładce - najbardziej przekonujące kłamstwa to te, które sobie sami wmawiamy. Zaciekawił opis i tak oto zabrałam się za lekturę. Liczyłam na ciekawą książkę, a otrzymałam całkiem przeciętną, która miała co prawda interesujące momenty, jednak pojawiały się one tyko czasami. 


Autorka od początku wyłożyła kawę na ławę i  wiedziałam, że starający się o pracę nauczyciela i trenera Chris Brennen, nie jest tym za kogo się podaje. Zastanowiłam się, kim w takim razie jest?  Choć nie powiem, wzbudził moją sympatię, jednak pytanie o co tak naprawdę chodzi, cały czas tłukło mi się z tyłu głowy. Oprócz Chrisa Brennena poznajemy bliżej jeszcze trzech uczniów i ich rodziny, tak że ich losy będą się splatać na dalszych kartkach książki. 

Chris- nauczyciel i Chris- pomocnik trenera wzbudza powszechną sympatię. Lubią go zarówno uczniowie, jak i koledzy po fachu. Wie doskonale jak się przypodobać i jednym i drugim. I choć czytelnikowi zdradza po trosze swoje plany i mówi otwarcie, że specjalnie musi skłócić uczniów, dalej nie wiadomo po co to robi. Różne domysły chodziły mi się po głowie, ale żaden nie był bliski rozwiązaniu, jakie zaserwowała autorka. Mówię otwarcie, że nie było to małe zaskoczenie, szczerze to całkiem spore, dlatego pomyślałam, że w końcu akcja nabierze tempa. Cóż, jednak nie nabrała i druga połowa książki była dla mnie nudniejsza i choć momentami nieprzewidywalna, to jednak coś tu się nie kleiło. 

Kłamstwa doskonałe zaliczam do kategorii książek, które w trakcie lektury chciałam jak najszybciej mieć za sobą. Nie delektowałam się ta książka, była dla mnie niespójna. Chociaż miała potencjał, autorka nie wykorzystała go.

ocena małgośki - 3 słaba lektura

poniedziałek, 9 lipca 2018

NA SZLAKU TRUMIEN - PETER MAY

Peter May pisze klimatycznie, to wiedziałam już po lekturze jego poprzednich książek. Szczególnie podobała mi się trylogia Wyspa Lewis, w której doskonale oddał klimat zamkniętej, wyspiarskiej społeczności.  Między innymi dlatego skusiłam się na jego najnowszy tytuł - Na szlaku trumien. Spodziewałam się mrocznego kryminału, takiego z klimatem i tajemnicą. Zupełnie nie liczyłam, że to będzie książka o pszczołach. Tak, tak, nie pomyliłam się i napisałam - o pszczołach. No dobra, nie jest to książka przyrodnicza, ale akcja kręci się wokół tych owadów i pokazuje nam do czego są zdolne wielkie koncerny w imię  wielkich pieniędzy.

Początek książki przenosi nas na małą szkocką wyspę, gdzie wyrzucony na plażę mężczyzna nie wie ani kim jest, ani jak się znalazł się w tym miejscu. Nie pamięta dosłownie niczego ze swojej przeszłości, a odkrycie skąd i dlaczego znalazł się akurat tutaj, zajmuje mu trochę czasu. 

Autor akcję umiejscowił jeszcze w Edynburgu, gdzie mieszka drugi bohater, a w zasadzie bohaterka - młoda zbuntowana nastolatka, która po tragicznej śmierci ojca walczy ze swoja matką, buntując się przy okazji na wszystko wokół. Drogi tych dwojga skrzyżują się, wyjaśniając przy okazji wiele znaków zapytania.
Choć to wszystko brzmi ciekawie, to przyznaję z ciężkim sercem, że opornie szła mi lektura tej książki. Trochę byłam zaskoczona, bo tego autora czytało mi się dotychczas dobrze. Nie wiem czemu, ale ta książka zupełnie do mnie nie przemawiała, akcja była bez polotu, a opisy, których u  Petera Maya nie brakuje, jeszcze bardziej mnie denerwowały i czyniły tą lekturę nudniejszą. 

To nie jest zła książka, zgrzeszyłabym gdym tak o niej powiedziała, skąd więc tak słaba jej ocena? W przypadku tego autora liczyłam na coś więcej. Może nawet nie na większą tajemnicę, ale na akcję i klimat, a tego właśnie mi tutaj zabrakło.

ocena małgośki - 3 to według mnie najsłabsza książka tego autora