czwartek, 4 października 2018

ANA - ROBERTO SANTIAGO

Od kilku już dni czuję się nieswojo, nie mogę sobie znaleźć miejsca, chodzę z kąta w kąt. Jestem przygnębiona, jest mi żal. Dlaczego? Ponieważ  zakończyłam lekturę Any, a te kilka dni było mi potrzebne na uporządkowanie wrażeń, którymi chciałam się z Wami podzielić. 

Te kilka wieczorów w fotelu z Aną w ręku, to była teleportacja, byłam, ale jakby mnie nie było. 

Wszystko zaczęło się od przeczytania informacji o akcji - Zarwij noc z Aną. Pomyślałam, fajny pomysł na promocję książki, a tym samym czytelnictwa. Następnie zerknęłam na kilka informacji na temat tego tytułu. Autor - nieznany, wrażenie wywarła objętość i cóż.... przyłączyłam się. No dobra, moja akcja była domowym fotelu. Ale to też coś. Książka cegła dotarła i pomyślałam, przemęczę ją w kilka dni i jakoś pójdzie......W jakim ja błędzie byłam wielkim! Przemęczyć Anę, obecnie uważam, że to profanacja myślowa była. Ana to historia, którą się żyje i oddycha. Ana wycięła mnie z życia. 

Zaczyna się ciekawie, ale też z humorem i błyskiem. Każdy nowy autor to zagadka i ciekawość jak będzie. W tym przypadku, po kilku stronach wiedziałam, że nie będzie nudno, a język i styl autora przypadł mi od razu. Ana - to przysłowiowa kobieta z krwi i kości, nie stroniąca od alkoholu, innych używek i łóżkowych uciech, kobieta, której życie dało mocno w kość, kobieta której drugie imię powinno brzmieć  -  Terminator. 

Ana to książka - cegła, to prawie 1000 stron, które się wręcz połyka, czyta błyskawicznie. Nie zarwałam nocy z Aną - w myśl medialnej akcji, no dobra zarwałam pół nocy, ale wiecie co? Czytać tą książkę na wyścigi to wręcz grzech, jest to za dobra historia, po zakończeniu której żal, że mamy już ją za sobą. Książka wciąga, oblepia mózg, sprawia, że nie można jej odłożyć.

Ana - to historia prawniczki, która staje w oko w oko z gigantem finansowym. Wkurza mnie to, że na pierwsze skojarzenie większości czytelników przyjdzie na myśl Chyłka, powiem raz i dobitnie, Ana to nie jest Chyłka i wszelkie porównania są nie na miejscu. Roberto Santiago stworzył wyborną historię, opowiedzianą od początku do końca, z postaciami z krwi i kości. Historię, która wciąga jak bagno. Ana to 1000 stron czytanych na wdechu, bez dłużyzn, bez przypadków i bez zbędnego zdania. Ana zachwyciła mnie. Zazdroszczę tym, którzy jej lekturę będą dopiero zaczynać. 

Jeżeli macie na bezludna wyspę zabrać jedna książkę - niech będzie to Ana. 
Jeżeli się wahacie, co czytać - powiem krótko - Anę. 
Jeżeli przeraża Was jej objętość - w jakim wielkim błędzie jesteście.
Jeżeli chcecie  zapomnieć o wszystkim i wszystkich - jedyne lekarstwo to Ana.

Ana to dla mnie książka roku.

ocena małgośki - 6 nie przeczytać Any to grzech.