poniedziałek, 12 listopada 2018

ODZIEDZICZONE ZŁO - YRSA SIGUARDARDOTTIR

Zaczyna się ciekawie. Trójka dzieci i decyzja urzędników mająca wpływ na ich dalsze życie. Jest traumatyczna przeszłość, tajemnica i ciekawość o co chodzi??? Taki wstęp daje szansę na całkiem niezłą historię, historię mrożącą krew w żyłach - w końcu po takiej okładce i takim tytule można by się było tego spodziewać.....

Następnie akcja toczy się współcześnie i nadal jest ciekawie....Noc, w domu pojawia się tajemniczy mężczyzna, dziewczynka go widzi, a jej matka nie do końca w to wierzy.... Trochę strachu, tajemnicy, i pomyślałam, o ho, nocną porą to raczej tego nie będę czytać. Jednak potem akcja trochę zwolniła, i niby tajemnica dalej była, ale zaczęło się robić trochę mniej ciekawie. Czytałam już bez bicia serca, choć nie powiem, cały czas z tyłu głowy miałam pytanie - kto za tym stoi.  

Po pierwszym morderstwie, było kolejne. Ponieważ policja nie mogła doszukać się powiązań, cały czas pozostawała w tyle. Do tego doszły zaszyfrowane przekazy, których rozwiązania niełatwo było się domyślić. To wszystko połączyło się ze sobą, choć czy tak jak by się tego spodziewała? Chyba nie do końca.

Mam problem z oceną tej książki. Generalnie jest to dobry kryminał, ale..... cały czas liczyłam na efekt wow, którego się nie doczekałam. Po tak dobrym początku mogło być naprawdę nieźle, a okazało się być średnio. Nie ma w tej książce zgrzytów, akcja poprowadzono jest spójnie, ale mogło być dużo lepiej. Choć, plus dla autorki, nie domyśliłam się rozwiązania i do samego końca nie wpadłam na to kto jest zabójcą. 

Odziedziczone zło jest książką średnią z niewykorzystanym potencjałem. Po bardzo dobrym początku, naprawdę liczyłam na historię mrożącą krew w żyłach. Krwi mi nie zmroziło, było średnio ciekawie.

ocena małgośki - 4 można przeczytać