Nieznany zupełnie autor. Choć ma już za sobą kilka książek, Siedź cicho jest jego pierwszym tytułem wydanym w Polsce. Zapowiedz wydawnicza - książka pochłania bez reszty i tyle wiedziałam przystępując do lektury. Zajęła mi ona dwa dni, a książka faktycznie mnie wciągnęła i to to jeszcze jak.
Głównym bohaterem i zarazem narratorem jest sędzia Scott Sampson. Jego życie jest niemalże idealne - prestiżowa praca, kochająca żona, dwójka uroczych dzieci. Życie jak w Mardycie - można by pomyśleć. Sędzia Scott bardzo kocha swoją rodzinę, jest mocno zaangażowany w wychowanie bliźniaków, a jego opowieści o rodzinnych rytuałach, jeszcze bardziej zjednują mu moją sympatię. Prawdziwy kataklizm w jego życiu rozpoczyna się całkiem niewinnie w pewne środowe popołudnie, kiedy to otrzymuje od żony sms-a, że to ona odbierze dzieci ze szkoły. Gdy po południu Alison zjawia się w domu bez dzieci i twierdzi, że nie wysyłała mężowi żadnej wiadomości sytuacja robi się co najmniej zagadkowa. Telefon, który Sędzia odbiera za chwilę wszystko wyjaśnia - dzieci zostały porwane. W tym momencie zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki.
Porywacze chcą mieć wpływ na wydawane przez Sędziego wyroki i zabraniają kontaktów z policją, w przeciwnym razie dzieciom stanie się krzywda.
Sędzia staje przed dylematem moralnym, waha się, czy iść na współpracę z porywaczami, czy o wszystkim poinformować organy ścigania. Zdecydował, że dzieci są dla niego najważniejsze i w mającej odbyć się nazajutrz sprawie karnej wydał wyrok zgodnie z polecaniami porywaczy. Wkrótce po ogłoszeniu orzeczenia porywacze wypuścili jego syna, jednak drugie dziecko nadal było przez nich przetrzymywane.
Dla rodziny Sampsonów następuje bardzo ciężki psychicznie i emocjonalnie czas. Prowadzą dochodzenie, kto mógł porwać dziecko, a jednocześnie każdy ich krok jest monitorowany prze porywaczy, którzy nie wahają się podjąć zdecydowanych kroków w kierunku zastraszenia rodziny. Książka mknie jak roller coaster, a ja z każdym rozdziałem dostaje palpitacji serca. Tak jak główny bohater, tak i ja w każdym upatruję wroga, nie wyłączając z kręgu podejrzanych nawet pani Sampson. Gdy na wokandę wkracza największa w dotychczasowej karierze Sędziego sprawa z zakresu prawa patentowego akcja komplikuje się jeszcze mocniej. Już nic nie jest oczywiste, a każdy z bliskiego i dalszego kręgu znajomych wydaje się być umoczony w porwanie.
Każdy rozdział książki kończę czytać z bijącym serem i kiedy mam cichą nadzieje, że autor trochę zwolni tempo i da choć trochę odetchnąć, okazuje się, że moje życzenie nie zostanie spełnione. Akcja gna na złamie karku, a autorowi udaje się nie raz zmylić tropy i do samego końca wodzi czytelnika za nos. Odkrycie kto stał za porwaniem bliźniaków było dla mnie niemałym zaskoczeniem, a końcówkę książki czytałam z łezką w oku.
Co mogę powiedzieć, no no panie Bradzie Parks - napisał pan naprawdę wciągający kryminał. Nie da się tej książki odłożyć na później, trzeba ją przeczytać do ostatniej strony, a potem tylko żałować, że już się skończyła.
Moi Drodzy, jeżeli szukacie wciągającej lektury koniecznie sięgnijcie po thriller - Siedź cicho. Wciąga jak bagno, gna jak kolejka górska, a lektura jest czystą przyjemnością.
ocena małgośki - 6 bardzo dobry thriller
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz