Nie wiem czy też tak macie, ale
ja po przeczytaniu kilkunastu stron wyrabiam sobie zdanie o książce. Czasami
bywa i tak, że początek nie jest specjalny, a książka okazuje się całkiem
niezłą. Bywa jednak i tak, że im dalej w las, tym więcej drzew. Pomimo mojego pozytywnego nastawienia do tego
tytułu, a raczej do autora, w końcu trylogia pruszkowska podniosła poprzeczkę wysoko, książka
rozczarowała mnie mocno. Ile to razy po przeczytaniu zaledwie kilku stron, ją
odkładałam, to nie zliczę. W trakcie lektury byłam po prostu wkurzona, nie wiem
czy Magdę – tytułową bohaterkę, jej rozterki i głupotę, czy na autora, że po napisaniu
wcześniejszych tak dobrych kryminałów, spod jego pióra wyszła taka historia.
Dziwna to była książka, niespójna historia. Napisanie o niej nawet
kilku zdań sprawia mi trudność, w głowie mam pustkę i choć chciałabym powiedzieć,
że coś mi się w nic podobało, to niestety niczego takiego nie było. Traktuję lekturę
jak dobrą rozrywkę, która ma mnie nastraszyć, zadziwić, zasiać wątpliwości. W
tym przypadku oprócz zniechęcenia do niej nie było nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz