Jakże przyjemnie było po raz szósty powrócić na Szetlandy. Doprecyzowując
tym razem na wyspę Unst - najbardziej wysuniętą na północ wyspę Szetlandów. Choć
szczerze mówię, że z Ann Cleeves to bym mogła i na każdą inna wyspę pójść w
ciemno. Lektura każdej jej książki jest niekłamaną przyjemnością. Jej styl
pisania, nieśpieszny ale i nieprzegadany, rzeczowy i konkretny bardzo mi
odpowiada.
Mgliste powietrze wciąga od samego początku. Grupa przyjaciół
z Londynu przyjeżdża na wesele. Po uroczystości znika jedna z dziewczyn. I tak
oto mamy pytanie kluczowe - co się stało z Eleanor? Oprócz przyjemności z rozwikłania
zagadki kryminalnej, do której oczywiście Jimmy dochodzi metodycznie, krok po kroku, mamy sylwetki dobrze skrojonych
bohaterów. Pod płaszczem pozornie przyjacielskich relacji wychodzą na jaw zgrzyty, których na co dzień nie było widać.
Mgliste powietrze to nasze
problemy odmalowane w zamkniętej, hermetycznej społeczności. To kryminał, który
chce się czytać.