piątek, 1 września 2017

NA GIGANCIE - PETER MAY

Peter May to szkocki pisarz i scenarzysta. Napisał ponad 20 powieści kryminalnych, a największa sławę przyniosła mu trylogia Wyspa Lewis. To właśnie nazwisko autora sprawiło, że chętnie sięgnęłam po ten tytuł. A teraz uwaga -  Na gigancie nie kryminałem, nie spodziewajcie się tutaj trupów, morza kwi, czy sensacyjnych pościgów, choć nawisem mówiąc kilka pościgów to będzie. Jest to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. A ponieważ Peter May bardzo dobrze umie opowiadać historie, tak i tym razem stu procentowo weszłam w świat wykreowany przez niego. 

Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych - w roku 1965 i 2015 w Glasgow i w Londynie.  Poznajemy pięcioro nastolatków, którzy głównie z miłości do muzyki, ale także z chęci porzucenia dotychczasowego, monotonnego życia i zyskania sławy udają się w podróż do Londynu. Piątka chłopaków, którzy założyli własną kapelę, liczy, że w Londynie świat stanie przed nimi otworem. Dodajmy, że są to czasy takich zespołów jak Rolling Stones, The Beatles, The Who, a wiec marzenia nastolatków podążają w kierunku ich idoli. Głównym bohaterem książki jest Jack Mackay i to od niego wyszedł pomysł wyjazdu do Londynu, a reszta jego przyjaciół postanowiła się do niego przyłączyć. 

Jack, którego poznajemy w 2015 roku, nie jest zadowolony ze swojego życia, widzi tylko szarą codzienność i myśli, że przegrał swoje życie. Kiedy jego ciężko chory przyjaciel proponuje mu podróż do Londynu, wspomnienia historii, która wydarzyła się pięćdziesiąt lat wcześniej, wracają. 

Muszę Wam szczerze przyznać, że początek tej książki zupełnie mnie nie przekonał, pomyślałam sobie historia jak tysiące innych i pomysł prawie siedemdziesięcioletniego człowieka o powrocie do czasów młodości wydał mi się trochę banalny. Jednak, na moje szczęście, nie porzuciłam lektury, może dzięki temu, że opowieść z roku 1965 zaczęła mnie wciągać i tak powoli zaczęłam się do niej przekonywać. 

Jak napisałam na wstępie nie uważam książki Na gigancie za kryminał, aczkolwiek historia podroży do Londynu i z cała masa przygód początkowo piątki, a następnie szóstki młodych ludzi momentami bardziej mnie zainteresowała, niż niejeden rasowy kryminał, a i szybsze uderzenia serca ze strachu przed tym co spotka bohaterów, też mi się kilkakrotnie przytrafiały. 

Gdy szóstka nastolatków dotarła wreszcie do Londynu, akcja wcale nie zwolniła. Poznanie doktora Roberta a następnie wizyt w w nowatorskim ośrodku leczenia osób z problemami psychicznymi sprawiły, że czytałam kolejne rozdziały z niemałym zainteresowaniem. W końcu także opowieść z 2015 roku zaczęła mnie przekonywać i byłam ogromnie ciekawa jak potoczyły się dalsze losy przyjaciół oraz co takiego tak mocno ciągnęło jednego z nich, że mimo swoje choroby, zrobił wszystko,aby dotrzeć do Londynu po upływie pięćdziesięciu lat. 

Historia lubi zatoczyć koło, jak mówi znane przysłowie, a w powieści Na gigancie zatoczyła je po mistrzowsku. Gdy widzimy naszego bohatera w wieku siedemnastu lat pełnego chęci życia i pięćdziesiąt lat później, który swojemu wukowi daje lekcję życia to i my wszyscy powinnismy jej posłuchać "największy błąd jaki możesz w życiu popełnić, to bać się przeżyć życie. bo mamy je tylko jedno...." 

Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że Peter May potrafi doskonale opisywać bardzo mądre historie. Nie ma w tej książce zbędnego zdania, a choć życie widziane z perspektywy siedemnastoletniego Jacka i prawie siedemdziesięcioletniego Jacka jest inne, to zawsze powinniśmy pamiętać, że "każdy dzień to szansa, by kształtować go tak, jak pragniesz".

ocena małgośki - 6 klasa sama w sobie





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz