Akcja zaczyna się od wypadku
samochodowego, w którym poważnie ranna Nicole Frank, o własnych siłach
wydostaje się ze zniszczonego auta i poszukuje dziecka. Początkowo dla policji
sprawa wydaje się prosta, mamy do czynienia z kobietą, która pod wpływem
alkoholu wsiadła do auta, na zakręcie straciła panowanie nad pojazdem, w
efekcie czego wpadła w poślizg. Nie ona pierwsza i zapewne nie ostatnia. Sprawę
kompiluje jeden szczegół - Nicole Frank poszukuje dziecka, małej dziewczynki o
imieniu Vero.
Przybyła na miejsce policja
zaaferowana zniknięciem dziecka, rozpoczyna akcję poszukiwawczą. Jednak nie
przynosi ona żadnych rezultatów, dziecka nie udaje się odnaleźć, a pies
tropiący nie podejmuje śladów poszukiwań. W końcu do policjantów dociera fakt,
że w aucie była tylko jedna osoba. Tylko
więc Nikole Frank dalej się upiera i poszukuje Vero?
W momencie, kiedy dowiadujemy
się, że nasza bohaterka przeszła dwa razy wstrząs mózgu, a dodatkowo ma
halucynacje powypadkowe, jesteśmy skłonni pomyśleć, że Vero tylko jest wytworem
jej umysłu. Także jej mąż twierdzi, że Vero to postać zmyślona, a jego żona już
od jakiegoś czasu od czasu dziwnie zachowuje, ma luki pamięci, albo opowiada o
zdarzeniach, które nigdy nie miały miejsca.
Dla policji głównym podejrzanym
staje się mąż głównej bohaterki, który z jednej strony próbuje ochronić żonę,
jednocześnie mamy wrażenie, że cały czas coś ukrywa. Z kolei Nikole Frank
pomimo, że współpracuje z policją, jednak nadal nie może przypomnieć sobie
wielu rzeczy, w tym tej najważniejszej - kim jest Vero? Policja próbuje dociec
do prawdy, jednak to zadanie ich przerasta. Z
każdym zrobionym krokiem w przód,
pojawiają się następne pytania i kolejne wątpliwości.
Gdy w połowie książki pomyślałam,
że jestem bliska wyjaśnienia zagadki, okazało się, że tak mi sie tylko
wydawało, gdyż blisko nie jestem i jeszcze przez jakiś czas nie będę. A mąż
głównej bohaterki, którego razem z policją podejrzewałam o niecne zamiary, sam
okazał się być ofiarą domku dla lalek.
Sprawa powoli się wyjaśnia,
policja jest coraz bliżej poznania prawdy, a i my drodzy czytelnicy,
dowiadujemy się, kim jest Vero. Czy przypuszczałam jak to się to wszystko
zakończy? - Otóż zdecydowanie nie, choć szczerze przyznaję, że kilka razy
chciałam lekturę odłożyć. Uważam, że Lisa Gardner za mocno akcję
pokomplikowała, tak że książka zdecydowanie się dłuży. Moim zdaniem Dom dla
lalek jest za mocno przekombinowany i jest jednym ze słabszych tytułów autorki.
ocena małgośki - 4, można
przeczytać.
Dom dla lalek brzmi jak jakaś zabawka, a tu książka. Ciekawe kiedy będzie tytuł wózek dla lalek https://achdzieciaki.pl/wozki-dla-lalek-100 bo tego chyba jeszcze nie było.
OdpowiedzUsuńByłem przekonany że mowa tu jest o prawdziwym domku dla lalek. Wiem również, że dzieci chętnie bawią się stolikiem edukacyjnym https://modino.pl/interaktywny-stolik-edukacyjny-clementoni-60473 który przy okazji zabawy potrafi nauczyć wielu cennych rzeczy.
OdpowiedzUsuń