czwartek, 9 lipca 2020

OSIEDLE RZNiW - REMIGIUSZ MRÓZ

   Zacznę od szczerego wyznania - nie jestem fanką Mroza, po Osiedle RZNiW sięgnęłam z czystej ciekawości. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron, pomyślałam, że będzie średnio, albo i jeszcze gorzej. Może gdybym była w wieku głównego bohatera lepiej odnalazłabym się w tych klimatach. Tak początkowo pomyślałam, co okazało się błędnym myśleniem.

Jakie jest osiedle RZNiW? W klimacie początków lat dwutysięcznych z hip hopem w tle. Dwójka bohaterów to siedemnastoletni Darek - młody gniewny i jego rówieśniczka - grzeczna i ułożona Wiktoria. On z biednego domu, wychowany przez babcię, ona - piątkowa uczennica z normalnego domu. Tych dwoje połączyło zagadkowe zniknięcie koleżanki z klasy.

Początkowa niechęć do Desa odeszła w siną dal, pomimo ciętego języka, palenia, ćpania i kilku innych rzeczy w gruncie rzeczy szczerze kibicowałam mu w odnalezieniu Izy. Tym bardziej, że poszukiwania od samego początku do łatwych nie należały, a jeżeli dołożymy do tego porachunki miedzy dilerami robi się średnio bezpiecznie.

Osiedle RZNiW czyta się szybko, akcja nie zwalania, cały czas dochodzą kolejne przeszkody, którym nastoletni bohaterowie dzielenie stawiają czoła. Choć momentami kiełkowała mi myśl, że dwójka siedemnastolatków w normalnym życiu raczej z czymś takim by sobie nie poradziła, wówczas powtarzałam sobie, u Mroza wszystko jest możliwe.

Końcową ocenę książki podniosło jej zakończenie - w moim odczuciu jedyne słuszne i właściwe. Zakończenie, które połączyło wszystkie wątki w zgrabną całość. Nie będę go zdradzać, ale powiem, że takim finałem Mróz u mnie zapunktował. Osiedle RZNiW generalnie wyszło nieźle, choć przyczepiłabym się do kilku rzeczy, to mimo tego czyta się je z przyjemnością .





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz