niedziela, 23 lipca 2017

KAMIEŃ - MAŁGORZATA I MICHAŁ KUŹMIŃSCY



Spodziewałam się, że Kamień będzie dobrą lekturą, ale, że aż dobrą, tego nie przypuszczałam. Poprzednie dwa tytuły cyklu o Annie Serafin i Sebastianine Strzygoniu bardzo przypadły mi do gustu. Śleboda, co prawda nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia, choć czytało się ją zupełnie nieźle, za to Pionka, przeczytałam z zapartym tchem.


Przejdźmy zatem do Kamienia. Tak oto mamy kolejne spotkanie z dwójką dobrze nam znanych bohaterów: Anką Serafin - antropolożką oraz dziennikarzem - Bastianem Strzygoniem. Co słychać u naszej dwójki? Anka nadal pracuje na uczelni, a prywatnie spotyka się z dużo młodszym od siebie Gertem, którego pamiętamy z Pionka. Z kolei Sebastian - pracuje w poczytnym tygodniku Horyzont, a jego zyciu osobistym nie załszy specjalne zmiany. I tak jak w każdej części cyklu, tak i tu mamy  problem, wokół którego osadzona jest cała akcja, a ponieważ jest ważny problem społeczny, stąd kryminały Kuźmińskich  nazywane są etno kryminałami. Tym razem autorzy zafundowali nam temat mocno aktualny i równie mocno dyskutowany przez wszystkie środowiska i klasy społeczne, pojawiający się zarówno w mediach, jak i w rozmowach codziennych wśród znajomych i sąsiadów. Tym tematem są uchodźcy.


Ale po kolei: przenosimy się na Sądecczyznę, a dokładnie do romskiej osady Kamięń, gdzie znaleziono ciało małego chłopca. Chłopiec okazuje się być białym, więc śledczy mają zagadkę - co białe dziecko robiło na terenie zamieszkałym przez Romów. Przybyła na miejsce policja próbuje rozwikłać zagadkę, ale nie pomaga jej fakt, że do ludności romskiej nastawiona jest bardzo wrogo, podobnie zresztą, jak i lokalni mieszkańcy. Śledczy w trakcie przeszukania w Kamieniu odkrywają małą dziewczynkę, która zupełnie nie przypomina romskiego dziecka. A odpowiedzi skąd to dziecko znalazło się w tym miejscu, od Romów na pewno nie usłyszą.  Pytania się mnożą a policja, która zupełnie sobie nie radzi, wpada na pomysł, aby poprosić do współpracy Ankę Serafin, która jako doktor antropologii będzie miała za zadanie nawiązać kontakt z Romami. Lokalni śledczy są do Anki wrogo nastawieni i kiedy jej pierwsza wizyta w Kamieniu kończy się porażką, mają z czego się śmiać. Jednak nasza bohaterka postanawia nie zrażać się pierwszym niepowodzeniem i małymi krokami zaskarbia sobie zaufanie Romów. Podczas kolejnych wizyt w romskiej osadzie poznaje ich lokalne problemy i widzi z jak wielką wrogością, a nawet i nienawiścią spotykają się ze strony Polaków.


Policja która prowadzi śledztwo w kierunku zabójstwa dziecka, cały czas drepcze w miejscu, nie jest nawet w stanie ustalić tożsamości chłopca. Zaczyna więc od sprawdzenia zaginięć małych dzieci, które zgłaszane były w ostatnich miesiącach, a nawet latach. Przeszukuje zgłoszenia lokalne, a gdy to nie przynosi efektów, zastanawia się nad rozszerzeniem obszaru poszukiwawczego. Z kolei Anka prosi o pomoc Sebastiana i w ten sposób mamy naszą kochaną dwójkę, która zjednoczywszy siły, próbuje równolegle z policją znaleźć odpowiedz na pytanie: skąd biały chłopiec wziął się na terenie Kamienia, a także skąd w Kamieniu znalazła się mała dziewczyna, która romskim dzieckiem nie jest. Rozwiązanie zagadki sprawniej idzie naszej dwójce, a to dzięki temu, że Anka zaskarbiła sobie przychylność Romów, natomiast policja, której współpraca z Romami nie jest po drodze, winnego upatrzyła sobie w miejscowym księdzu, którego to z kolei Romowie darzą szacunkiem.  


W kolejnych rozdziałach widzimy rosnącą nienawiść między Romami i lokalnymi mieszkańcami, a gdy dochodzi do eskalacji konfliktu, nikt nie jest w stanie zatrzymać fali agresji i nienawiści. Kiedy okazuje się, że ksiądz jest niewinny, policja dalej kręci się wkoło i dopiero kiedy wpada na trop tajemnicy wiatrołomu w Jarmucie i w starej sztolni odnajduje zwłoki małego dziecka, przybliża się do rozwiązania części zagadki. Dlaczego części? Gdyż obok zabójstwa małego chłopca znalezionego na obrzeżach osady romskiej dochodzi problem chorych dzieci, których rodzice pomocy szukali u lokalnej znachorki.

Sebastian z Anką są zawsze kilka kroków przed policją, a gdy udaje im się ustalić tożsamość chłopca i kiedy okazuje się, że dziecko było syryjskim uchodźcą, Anka znajduje się w dużym niebezpieczeństwie. Z pomocą pospieszy jej Gerard, który uratuje ją z dużego niebezpieczeństwa. Od tego momentu akcja toczy się jak błyskawica i wszystkie znaki zapytania znajdują swoje rozwiązanie.   


Kilkakrotnie czytając Kamień sama zastanowiłam się, jak ja bym postąpiła i czy moje nastawienie do Romów nie byłoby nacechowane wrogością i nienawiścią. Tak się dzieje współcześnie, że wrogość okazujemy już nie tylko Romom, ale także uchodźcom z innych krajów, których temat przejawia się w mediach już od dłuższego czasu. Ile razy na dzień pod zawalowanym stwierdzeniem naszych rządzących, że nie mamy środków finansowych, żeby ich przyjąć, tak naprawdę czujemy wobec nich pogardę, niechęć i nienawiść. Jesteśmy tak skupieni na sobie, że pomoc innym, których życie niejednokrotnie stawia w dramatycznych sytuacjach, jest dla nas nie do pomyślenia. A argument finansowy tylko przykrywa naszą wrogość, bo tak naprawdę to ich po prostu tu nie chcemy.  


Ta lektura wywołała u mnie ważną refleksję nad tym,  jakie jest moje nastawienie i jak ja postrzegam tą sytuację? I czy ja także przyłączyłabym się do tłumu skandującego – my tu ich nie chcemy……….Zakończę cytatem z książki „Świat tak się skomplikował, że ludzie przestali go rozumieć. Boimy się tego, czego nie rozumiemy……Wtedy najprostsze co można zrobić to uciec, zabarykadować się w bezpiecznych granicach własnej wioski, gdzie wszystko jest oczywiste. Są swoi, są obcy.”


Pozostaje jeszcze mieć nadzieje, że kiedyś przyjdzie nam opamiętanie i przestaniemy świat klasyfikować według podziału swoi i obcy. Aczkolwiek do tego zapewne wiedzie jeszcze bardzo długa droga......

ocena małgośki – 6, trzeba przeczytać.
    
                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz